Ostatnimi laty lubię podsumowania roku. Dlaczego? Bo są świadectwem tego, że decyzje, które podjąłem – trudne w gruncie rzeczy – były słuszne. Jestem dokładnie tu gdzie chciałem być.

Styczeń zaczął się gorąco. Dosłownie i w przenośni. Dostałem gorącą propozycję wyjazdu na Malediwy, gdzie stanąłem przed zadaniem przygotowania fotograficznej dokumentacji nowego jachtu motorowego Scubaspa. Zadanie okazało się na tyle zajmujące, że w gorących wodach Oceanu Indyjskiego spędziłem prawie trzy tygodnie. Z efektów pracy jestem zadowolony. Powstało mnóstwo dobrych zdjęć w jednym z najbardziej oryginalnych miejsc na świecie. Nie ukrywam, że prócz fotografowania nieco wypocząłem: nurkowałem, leniłem się na bezludnych wyspach i zajadałem potrawy azjatyckiej kuchni wyczarowywane przez tamtejszego kucharza. Żyć, nie umierać! Właśnie o takiej pracy marzyłem gdy jeszcze zasiadałem za biurkiem, w „etatowej” przeszłości.

Powrót do Polski i wiadro zimnego śniegu na głowę! Kilka dni i samolot na Islandię, gdzie prowadziłem warsztaty fotograficzne. Islandzka zima okazała się nieco inna od wyobrażeń: było zimno ale nie przesadnie (maksymalnie chyba z minus 10 stopni), było śnieżnie, ale bez szaleństwa, było ślisko, ale jazda samochodem na kolcach daje jako takie poczucie bezpieczeństwa. Przede wszystkim jednak było pięknie. Wschody słońca o 10.30 przed południem, niesamowite zjawiska na niebie i szalone barwy. Islandia to idealne miejsce na zimową wyprawę z aparatem w ręce. Już w lipcu jadę znów. Ktoś ma ochotę? Zapraszam.

Luty to doroczne narty. W tym roku czas na dwóch deskach podzieliłem pomiędzy dwa najlepsze moim zdaniem tereny w Austrii, w Tyrolu: Ischgl i Soelden. Było śnieżnie, słonecznie i – co najważniejsze – w doborowym towarzystwie przyjaciół.

Zaraz po powrocie – kierunek Hiszpania, Calpe, mekka kolarzy z całej Europy, którzy właśnie tam szykują formę do letnich startów. Razem z Szymonbike szykowaliśmy kolejnego roadtrippa czyli kolejną epicką opowieść o miejscu, trasie i ludziach. Efekty naszej pracy możecie zobaczyć w serwisie Cycling Tips, który to co rusz zleca nam przygotowywanie kolejnych roadtrippingów.

W marcu zostałem jurorem konkursu SKODA AutoMuzyka. Cóż, spędzam za kierownicą mnóstwo godzin, a słuchanie dobrej muzyki w podróży pozwala mi na spokojne, bezstresowe przemierzanie kilometrów. Jaka muzyka mnie zachwyciła? Kogo wytypowałem? Moją playlistę możecie zobaczyć tutaj.

W maju poprowadziłem warsztaty fotograficzne w Izraelu i Jordanii. Ponad dwa tygodnie fotografowania w świętej Jerozolimie i najpiękniejszych miejscówkach Jordanii – Wadi Rum, Petrze i nad Morzem Martwym. Uwielbiam Bliski Wschód. To miejsce gdzie fotografowanie to szczególnie wdzięczna rzecz. A serdeczność mieszkańców jest tematem na osobną opowieść.

Wakacje zaczęły się w AntyRadiu. Przez całą, letnią przerwę współprowadziłem program o fotografowaniu, podróżach rowerowych, nurkowaniu, szlaku wina i bieganiu w Kenii; o wyprawach do Norwegii, na Islandię, do Australii i trekkingach w Alpach Austriackich. O Indiach i Sri Lance. A wszystko to w rockowych okolicznościach przyrody. Lubię radio!

Z początkiem lipca zostałem ambasadorem  konkursu Jazda Pełna Wrażeń. Wyjechałem na Dolny Śląsk by pokazać mój własny pomysł na jazdę samochodem. Oczywiście… z aparatem fotograficznym w tle. Co z tego wyszło? Zobaczcie sami.

Lipiec wygrał też w konkursie na najbardziej ciepłe miejsce na letnie warsztaty fotograficzne. Z niewielką grupą udałem się… na Lofoty do Norwegii. Temperatury, które nas przywitały było zgoła zaskakujące. Bo 30 stopni na plusie 400 km na północ od Koła Polarnego to coś, prawda? Było więc pogodnie, słonecznie, ciepło i uroczo. Miejsce świetne. Wrócę tu w 2015 roku!

Wciąż mi mało kolarstwa! Także w lipcu ruszyliśmy z Szymonbike do mojego ulubionego regionu Austrii – do Tyrolu. Letnie Soelden, wieczorne termy AquaDome, uroczy Innsbruck i długie dni kręcenia po najpiękniejszych trasach rowerowych w wysokich Alpach – czego chcieć więcej? Wraz z moim kolarskim teamem pokonaliśmy setki kilometrów i tysiące metrów różnicy wzniesień. A wszystko po to by przygotować kolejnego roadtrippa. Efekty – jak zwykle – możecie oglądać w najpopularniejszym w kolarskim świecie serwisie CyclingTips.

Sierpień postanowiłem zadedykować podróżom po Polsce. Zawsze brakuje mi czasu by odwiedzić miejsca bliskie i piękne. Pojechałem więc na Podlasie, spłynąć Biebrzą i odwiedzić Świętą Górę Grabarkę, miejsce magiczne. Z aparatem w ręce wziąłem udział w celebracji jednego z największych, prawosławnych świąt – Przemienienia Pańskiego.

Wcześniej zaglądnąłem na weekend do Berlina by przygotować krótki film prezentujący mój pomysł na oszczędzanie.

Często kupuję bilety lotnicze „okazyjnie”. Dobra cena wystarczy abym się zdecydował. W końcu nie mam już problemu ograniczonego urlopu! Tak też się stało na początku 2014 roku – kupiłem bilet do Wietnamu i ruszyłem tam we wrześniu z dwójką najbliższych mi przyjaciół. Zadanie: przygotować trasę na potrzeby fotowyprawy w 2015 roku. Udało się! Już na dniach informacja o wyjeździe pojawi się na stronie Klubu Podróży Laurazja, biura, z którym organizuje wyprawy fotograficzne. A Wietnam? Jedno słowo: rewelacja! Hanoi wskoczyło na topową pozycję listy ulubionych, azjatyckich miast.

Nie minęło wiele czasu od powrotu z Wietnamu i siedziałem w samolocie do Pizy. Październik sponsorowała literka K jak kolarstwo i druga, T jak Toskania. Wprawdzie „moja” Toskania nie ma nic wspólnego z tą stereotypową, mimo to oczarowała i mnie i moich kolarskich przyjaciół. Na wąskich i horrendalnie stromych szosach w okolicach Cararry realizowaliśmy z Szymonbike kolejny roadtripping. Efekty naszych szaleństw już niedługo!

Koniec roku przyniósł dwa miłe zdarzenia. Z początkiem grudnia ruszyłem na Sri Lankę by poprowadzić warsztaty fotograficzne. W niewielkiej grupie przejechaliśmy sprawdzoną w ubiegłym roku trasę i muszę Wam powiedzieć, że… było super! Mam teraz dwie ulubione, zgoła odmienne wyspy: Islandię i Sri Lankę. Dzieli je przepaść, łączy jedno: świetnie się tu żyje i fotografuje.

W grudniu odpaliłem też – wreszcie  planowy od wielu miesięcy sklep z fotografiami. Teraz, jeśli tylko chcecie możecie zamawiać piękne wydruki  – w tym całkiem wielkie i ozdabiać nimi wnętrza domów, firm, warsztatów. Czemu nie! Sklep znajdziecie tutaj.

Jeszcze podczas pobytu na Sri Lance dotarła do mnie wiadomość. Bardzo dobra wiadomość. Wiadomość, której się nie spodziewałem! Moje kolarskie fotografie zwyciężyły w konkursie Travel Photographer of The Year 2014! To takie podróżnicze World Press Photo – wyróżnienie, które ma dla mnie ogromne znaczenia. I jest moją wielką motywacją na kolejny 2015 rok. A co w nim? Jak zwykle mnóstwo planów, mnóstwo wyjazdów i jeszcze więcej zdjęć.

 

Strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.