Nasz austriacki wyjazd powoli zbliża się do końca, opuszczamy Vorarlberg i cudowną dolinę Montafon, wsiadamy w railjeta i mkniemy (dosłownie, momentami 200 km/h) do Doliny Gastein.
Wyjeżdżaliśmy z uczuciem niedosytu. Za bardzo nam się podobało jak na tak krótki czas pobytu. Zastanawiałem się dlaczego tak mało Polaków tutaj dociera. Odległość? Po części tak. Poza tym Tyrol, Karyntia, Kraj Salzburski – to brzmi znajomo. Ale Vorarlberg? Naszym zdaniem to jeden z najlepszych, trekkingowych rejonów dla tych nieco bardziej zaawansowanych. Trasy są po prostu obłędne, widoki przednie, zaś ambitniejsi mają szansę także na wspinaczkę. Na mnie największe wrażenie robi Montafon Mountain Lodges Circuit – dla takiego treku warto tu przyjechać ponownie! W Vorarlbergu pomysłów mają sporo – jak chociażby te, na których wykorzystując GPS i wgraną trasę wędrujesz w poszukiwaniu lokalnych „skarbów”.
Miejsca, które odwiedziliśmy, widzieliśmy lub po prostu polecamy
Z mojego pierwszego pobytu w Vorarlbergu, w dolinie Montafon, dobrze pamiętam słynną „Europatreppe 4000” w Partenen. Cóż to takiego?”Prawdopodobnie największy na świecie jeden kawałek sprzętu fitness”. To 4 tys. metalowych i kamiennych schodów, łączących punkty o różnicy wysokości 700 metrów (10 x wieża Kościoła Mariackiego w Krakowie), nachylenie do 68% (90% to pion)… Trenuje tu i karda olimpijska i maratończycy. Pamiętam, że nam udało się wejść w około godzinę – niezłym tempem. Najlepszy wynik – 20 min i 28 sec. Na starcie podbija się specjalną kartę, na mecie sprawdza czas. Dostaliśmy w kość!
Zobaczcie jak to wygląda z okna wagonika (nad trasą biegnie kolejka górska).
Żegnając się z Vorarlbergiem zapraszam do małej galerii z wejścia na Piz Buin, parę lat temu. Jeśli myślicie o zaplanowaniu letnich, górskich wakacji Alpach Austriackich – nie zapominajcie o Voralrbergu.
Ania&Piotrek