Jak robić ostre zdjęcia, jak ostrzyć zdjęcie, na co ostrzyć? Które  obiektywy są ostre? I czy w ogóle ostrzyć? A może rozmyć? Albo poruszyć?

Nieostre zdjęcie? A może poruszone? Za długi czas naświetlania? Cóż, mam nadzieję, że i tym tekstem wetknę kij w mrowisko – na przekór wszystkim, dla których ostrość to bożek, hołubiony, adorowany, wynoszony pod niebiosa. I zasilany strumieniem „pieniążków” wydawanych na coraz to bardziej ostre obiektywy.

  

Ten tekst składa się z trzech części:

  • “Założenia” – czyli po co jest ten tekst?
  • “Co to jest ostrość, na zdjęciu?” – część techniczna, tłumacząca o co chodzi w tej ostrości.
  • “Zabaw się z ostrością!” – cześć kompozycyjna, czyli jak twórczo wykorzystać ostrość – lub jej brak.

Jeśli nie interesują cię rozważania techniczne – przejdź od razu do trzeciej części i zobacz zdjęcia, które przygotowałem.

 

 

Założenia

Ostrość – lub jej brak  – to takie samo narzędzie kompozycyjne jak kadrowanie, akcentowanie kolorów, kontrastów. Nie istnieje jedna, niepodważalna prawda, że obraz na każdym zdjęciu musi być ostry. Bo nie musi. Poza tym pojęcie ostrości permanentnie mylone jest – lub używane wymiennie – z pojęciem obrazu poruszonego, który wprawdzie może dać nieostrość (nie musi), ale ma zupełnie inną genezę. I co najważniejsze: nieostrość można przekuć w atut fotografii. Nim jednak jednym ruchem ręki zburzę mur przyzwyczajeń i otworzę (niektórym) świat eksperymentów – nieco teorii, tak byśmy wszyscy mówili tym samym językiem.

 

Co to jest ostrość, na zdjęciu?

Wikipedia: Ostrość obrazu – w fotografii stan, gdy obraz zarejestrowany na kliszy, błonie czy matrycy światłoczułej aparatu cyfrowego jest równy pod względem wyrazistości obrazowi rzeczywistemu, który został sfotografowany. Ostrość jest jedną z najważniejszych cech zdjęcia składającą się na jego poprawność. Czasem jednak celowy brak ostrości wykorzystywany jest jako środek artystyczny w fotografii.

Morał z tego oczywisty: ostrość – zdjęcie poprawne. Nieostrość – artystyczne. Cóż, właśnie taki mity i głupoty pokutują w świadomości niektórych fotografujących. Ba, sam się na to złapałem dwadzieścia parę lat temu, gdy zapisałem się na pierwsze warsztaty fotograficzne. Gdybym wówczas spotkał kogoś kto nie byłby purystą fotograficznych zasad to może inaczej potoczyłby się mój fotograficzny rozwój… Nic to.

Jakie jest w końcu to ostre zdjęcie? Ostre czyli takie, w którym element zdjęcia, który uznaliśmy, że ma być ostry – jest ostry. Innymi słowy: ustawiliśmy na niego ostrość za pomocą systemu ostrzenia (focusa – auto focusa). Ów punkt, gdzie ustawiliśmy ostrość to tzw. punkt najwyższej ostrości. Od nas zależy który element kadru znajdzie się w tym punkcie.

Od nas zależy też kolejny parametr – głębia ostrości, czyli obszar na zdjęciu, pomiędzy miejscem (strefą) gdzie ostrość się zaczyna i miejscem (strefą) gdzie ostrość się kończy. Obszar ten definiujemy sami – używając przysłony – im mniejszy otwór przysłony (mały otwór to wartości f/11, f/16, f/22 etc)  tym głębia ostrości większa. Im większy otwór przysłony (większy otwór to wartości f/1.4, f/1.8, f/2.0 etc) tym głębia ostrości mniejsza. Trochę skomplikuję gdy powiem, że na głębię ostrości ma wpływ wielkość matrycy, kto ciekaw – niech czyta ten tekst.

Głębia ostrości jest też uzależniona od tego w jakiej odległości od płaszczyzny matrycy znajduje się obiekt, na który ustawiamy ostrość i na dodatek zależy od ogniskowej.

Rozważmy tu trzy przypadki.

Przypadek 1 – weźmy aparat z jednym obiektywem  85 mm i niech obiekt stanie w odległości 10 metrów. Ustawmy kolejno przysłonę od f/2.8 do f/22. Jak widać, wraz ze wzrostem wartości przysłony rośnie głębia ostrości – ostrość zaczyna się bliżej fotografa i kończy dalej za obiektem.

Przypadek 2 – ustawiamy obiekt w odległości 10 metrów od aparatu i na obiekt ustawiamy ostrość (punkt najwyższej ostrości), używamy przysłony f/5.6 i trzech obiektywów: 200 mm, 85 mm i 24 mm. Jak widzicie, dla tej samej wartości przysłony, głębia ostrości ma różną wartość – w zależności od ogniskowej obiektywu. Im dłuższy obiektyw (dłuższa ogniskowa) tym głębia ostrości dla takiej samej przysłony jest mniejsza.

Przypadek 3 – weźmy aparat z jednym obiektywem  85 mm i przysłoną f/5.6, zaś obiekt nich staje kolejno w odległościach: 2 m od aparatu, 10 metrów i 30 metrów. Jak widzicie głębia ostrości dla tej samej przysłony zwiększa się wraz z oddalaniem się obiektu od aparatu. Im obiekt bliżej aparatu tym dla tej samej ogniskowej i tej samej przysłony głębia ostrości mniejsza.

Rozważając powyższe: jak więc zrobić zdjęcie (nie)ostre? Po pierwsze ustawić punkt najwyższej ostrości nie tam gdzie chcemy. Wprawdzie zdjęcie pozostanie ostre, ale w innym, przypadkowym miejscu. Po drugie ostrości na zdjęciu można się pozbyć poprzesz poruszenie aparatem w czasie fotografowania. A to najlepiej wywołać nie dostosowując czasu naświetlania do długości ogniskowej. Znasz zasadę, że najdłuższy czas naświetlania pozwalający na nieporuszone zdjęcie to wynik dzielenia 1/długość ogniskowej. Dla obiektywu 85 mm będzie to 1/85 sekundy.  Teoretycznie, czas 1/30 sekundy dla takiego obiektywu da nam zdjęcie poruszone. Co może być tak samo wadą jak atutem fotografii – o czym piszę na końcu tego tekstu.

Podsumujmy. Czyli już wiemy od czego zależy fakt gdzie ostrość się zaczyna, gdzie kończy i jaka jest jej głębia – przestrzeń w ostrości. Kolejne pytanie – od czego zależy sama ostrość? 

Od czego zależy to, że jedno zdjęcie wygląda nam na bardziej ostre od drugiego?

W tym miejscu musimy przyjąć pewne założenie: odrzucamy fakt programowego ostrzenia plików na poziomie matrycy aparatu oraz fakt ostrzenia na poziomie programu do edycji (to są działania programów, a nie optyki obiektywu). Rezygnujemy też z wiedzy na temat faktu, że matryce FF (tzw. pełna klatka), te które mają fizycznie większe piksele od tych np. z APS-C czy 4/3 będą rejestrowały zdjęcia o większej ostrości. Odrzucamy,  bo weszlibyśmy w szerokie pole rozważań per aparat i per zestaw aparat – obiektyw. Za ostrość odpowiadają też dyfrakcja, aberracje etc. Zostawmy to, to nie miejsce i czas na rozważania na ten temat.

Tak więc pomijając powyższe, za ostrość obrazu odpowiada obiektyw. A dokładnie jego rozdzielczość optyczna, czyli umiejętność „widzenia” przez obiektyw określonej ilości szczegółów.  To jaką rozdzielczość ma obiektyw jest pochodną użytych soczewek  – ich jakości (i ceny!). Jak widzicie na poniższym obrazku, obiektyw widzi szczegóły różnie – zazwyczaj więcej w środku kadru, mniej na krawędziach. Na dodatek rozdzielczość obiektywu zmienia się w zależności od kombinacji ogniskowa – przysłona. Ale pozostawmy i te rozważania na inny czas. To co warto wiedzieć – im lepszy optycznie, ostrzejszy obiektyw tym ta różnica w rozdzielczości pomiędzy środkiem kadru a krawędzią kadru jest mniejsza. Im lepszy obiektyw tym parametr rozdzielczości lpmm (ilość linii na milimetr) większy. Ile znaczy się? Uznajmy, że więcej niż 50. A poniższy obrazek powinien wyjaśnić całe zagadnienie. Analizujemy jakiś przykładowy obiekty o ogniskowej 50 mm i jasności f/1.4

Wniosek 1: bardzo dobra rozdzielczość powyższego obiektywu – tak w centrum kadru jak i na krawędziach –  zaczyna się dla przysłony przymkniętej do f/2.8

Wniosek 2: lepiej nie domykać przysłony bardziej niż f/11 bo rozdzielczość (a zatem i ostrość) spada (zjawisko to nazywa się dyfrakcją)

Wniosek 3: im dalej od środka kadru tym gorsza rozdzielczość, tam ostrość spada najbardziej.

Wniosek 4: dla każdego obiektywu musisz sprawdzać parametry opisane w powyższych trzech wnioskach indywidualnie.

Jeśli więc chcecie wybrać sobie taki obiektyw, który będzie najbardziej ostry to korzystajcie z testów, które znaleźć możecie chociażby tutaj (wybrane obiektywy, po polsku) lub tutaj (bardzo dużo obiektywów – po angielsku)

 Uznajmy, że uporaliśmy się z problemami technicznymi na poziomie podstawowym. Przejdźmy więc do części kompozycyjnej.

Zabaw się z ostrością!

Zabaw? Ale jak? No właśnie. Zacznijmy od krajobrazu: pierwsze przykazania fotografa krajobrazowego – zdjęcie ostre jak żyleta. Do tego dobra, niskoszumiąca duża matryca i obiektyw o dużej rozdzielczości optycznej – tak by można było z powodzeniem edytować szczegóły w postprodukcji, kadrować, drukować wielkie powiększenia. Fotografujemy więc hiperfokalnie, starając się mieć ostrość dosłownie wszędzie. Tyle, że to nie musi tak wyglądać… Bo jak wspomniałem na początku: ostrość to nie dogmat, to narzędzie. Ostrość jest od tego, żeby wcisnąć w nią naszą kreację, wyobraźnie, pomysł na zdjęcie. A potem zapisać to w kadrze. Powiesz, że to grzech? Odpowiem – jest ich więcej. Zacznijmy od pierwszego „grzechu”.

Grzech pierwszy: mała głębia ostrości. No bo kto powiedział, że krajobrazowa fotografia musi mieć pełne spektrum przestrzeni „w ostrości”? Nie musi. Pamiętaj o tym, że to ty decydujesz co ma być ostre a co nie, i – co za tym idzie – na co w pierwszej kolejności trafią oczy widza. Bo ostrość – obok kontrastów czy kolorów to element, którym „manipulujesz” osobę oglądającą twoje zdjęcie.

Czas: 1/100 sec, f/3,2, ISO 360, 24 mm, Ostrość jakieś 50 cm przed obiektywem. Tym samym akcent ściągnąłem z postaci, położyłem go na kamieniach przed aparatem.

Grzech drugi: zdjęcie ostre ale… poruszone. Tu muszę znów dodać nieco teorii. Czym bowiem się różni ostrość od poruszenia? Poruszenie to w większości przypadków efekt naświetlania na zbyt długim czasie. Można ustawić prawidłowo ostrość, ale poruszyć aparatem w czasie naświetlania. Wówczas powstaje zdjęcie poruszone. A może być ostre! Zwłaszcza, gdy uda nam się „utrafić” np. w środku kadru, gdzie prędkość kątowa poruszenia jest najmniejsza (dla poruszenia wahadłowego – zerknij na płytę analogową – środek i krawędzie płyty poruszają się z różną prędkością, bo mają do pokonania różnej długości drogę dookoła). Osobiście nie wyobrażam sobie lepszego podejścia do tematu jak to poniżej, Michaela Ackermana.

Grzech trzeci: zdjęcie poza ostrością, czyli punkt najwyższej ostrości nie znajduje się na obiekcie, na którym potencjalnie znaleźć się powinien. Piszę potencjalnie, bo jak zerkniecie na zdjęcie poniżej to zrozumiecie, że takie rozwiązanie techniczne może być zabiegiem wykonanym z premedytacją. 

Czas: 1/100 sec, f/3.5, ISO 800, 48 mm, gdyby zdjęcie było ostre w całości postaci w lustrze i postać na pierwszym planie odwracałaby uwagę od bohaterki zdjęcia.

Grzech czwarty: zdjęcie poruszone, naświetlane z lampą i synchronizacją lampy na pierwszą lub ostatnią kurtynę migawki. To jedna z moich ulubionych technik pracy z lampą błyskową. Aparat tak jakby zapisuje dwa obrazy: pierwszy, poruszony wynikający z dość długiego czasu naświetlania i drugi – efekt odbicia się światła błyskowego od obiektu.

Czas: 1/4 sec, f/5, ISO 400, 18 mm, lampa błyskowa z synchronizacją na drugą kurtynę migawki.

Grzech piąty: zdjęcie panoramowane. Jedna z najfajniejszych technik rejestracji ruchu, gdy w środku kadru próbuje zatrzymać obiekt i obracasz się zgodnie z kierunkiem poruszania się. Wówczas obiekt jest ostry, zaś tło rozmyte. Chwyt z powodzeniem wykorzystywany w fotografowaniu chociażby rajdów samochodowych. Świetnie wychodzi w przypadku aparatów ze stabilizacją (czy to matrycy czy obiektywu)

Panoramowanie zdjęcie samochodu w ruchu

Ogniskowa 24 mm, F/8.0, 1/50 sec, ISO 50 (Kuba, Hawana, zdjęcie z warsztatów fotograficznych)

Grzech szósty: odwrócenie sytuacji z piątego grzechu, i ukłon dla Einsteina. Teraz to my się poruszamy, zaś okolica stoi nieruchomo. O, jak tu, na zdjęciu z pociągu, gdzie malarskość obrazu została oparta na rozmyciu „pędzącej” trawy, drzew i krzaków i zestawieniu tego z „nieruchomością” wagonu kolejowego. 

Czas: 1/25 sec, f/4.5, ISO 100, 24 mm – kluczem jest dobranie odpowiednio długiego czasu do prędkości poruszania się pojazdu. Im wolniej jedziemy – tym dłużej musimy naświetlać.

Grzech siódmy: taki grzech – nie grzech, bo to już standard, zresztą nieco nadużywany w fotografii krajobrazowej – długie czasy naświetlania z wykorzystaniem neutralnych filtrów szarych. Aparat na statywie daje pewność, że zdjęcie nie będzie poruszone, zaś długi czas naświetlania i element kadru, który się porusza (np. woda wodospadu) daje efekt rozmycia. Fajne.

Czas: 2.5 sec, f/16, ISO 50, 24 mm. Długością czasu naświetlania regulujemy ostrość – nie ostrość wody. Im szybciej płynie tym krócej można naświetlać. Ale efekt końcowy to i tak kwestia osobnicza.

Strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.