Jakim obiektywem najczęściej fotografujesz? Jak nim kadrujesz?
Wiele, wiele lat temu w jakimś angielskojęzycznym podręczniku do fotografii, w którym próbowałem zdobyć dla siebie wiedzę, wyczytałem, że “fotografia to sztuka eliminacji”.
Dobrze pamiętam ów moment – zdanie zmusiło mnie do zadumy, pomyślałem – o co autorowi tak naprawdę chodziło? Zerknąłem wówczas na kilka wydruków własnych zdjęć i zrozumiałem…
Zastanawiasz się, dlaczego tak bardzo lubimy szerokie kadry, rybie oko (!!!), albo jasne obiektywy stałoogniskowe czy teleobiektywy – z małą głębią ostrości i “cudownym” bokeh? Ja to dziś już wiem.
Lubimy, bo… nie potrafimy eliminować treści, które widzimy. Dajemy więc ich cały supermarket, licząc na to, że ta klęska urodzaju jakoś zaciekawi widza. Albo wręcz przeciwnie – malutką głębią ostrości lub obiektywem o długiej ogniskowej (czasem i tym i tym) skupiamy uwagę widza na tej jednej, jedynej rzeczy, wyjętej z kontekstu całego kadru, tak jakbyśmy mówili: hej, zobacz, na to zwróć uwagę! Eliminujemy wszystko, co ważne.
Tak jakbyśmy nie wierzyli, że widz – obserwator naszej fotografii sam się domyśli, odczyta przesłanie. Albo… Jakbyśmy nie potrafili tego przesłania zarejestrować na zdjęciu, pokazać.
I tu dochodzę do sedna – kadrowanie, czyli subiektywny wybór dokonany przez fotografa: to pokaże, a tamto schowam; sfotografuję z tej perspektywy, taką ogniskową i z taką przysłoną – to klucz do dobrej, mądrej, wciągającej fotografii. Kadrowanie, czyli wyjęcie z otaczającej nas rzeczywistości jej cząstki, ujęcie w kadrze znaków i symbolów, no i w końcu zaprezentowanie tego widzowi to rodzaj dialogu, w jaki fotograf wciąga swoją fotografią.
“Dla mnie fotografia musi sugerować, niczego nie podkreślać ani wyjaśniać.” Gyula Halász „Brassai”
O to właśnie w fotografii chodzi.
Blisko dwadzieścia lat temu fotografowałem do projektu – albumu i wystawy – o Małopolsce. Miała to być mało estetyzująca, alternatywna, fotograficzna wizja regionu. Taka co to bardziej zmusza do myślenia – zadająca więcej pytań niż dająca odpowiedzi. Zaproszono dziesięcioro fotografek i fotografów, wiosną ruszyliśmy w teren, zdjęcia miały być gotowe do jesieni. Mało czasu. Jedno ze zdjęć, które pokazałem w tym projekcie pochodziło z krakowskiej hali na Grzegórzkach (zdjęcie powyżej).
Tak, kompozycja tej fotografii nie jest oczywista.
I tu mam dla Ciebie propozycję – zapraszam Cię na krótką lekcję wideo, gdzie opowiadam o tym jak radzić sobie z takimi nieoczywistymi pomysłami na kompozycję i zachęcać widzów do dialogu. Wyjaśniam o co z tymi symbolami chodzi.